Jak się uczyć i nie wkuwać
Wszystko zaczęło się od wyzwania „Zrób to dziś” na stronie Pani Swojego Czasu.
W jednym z podpunktów postanowiłam sobie, że nauczę się rysować. Nie mam w planach bycia żadnym Picasso, ale chciałabym dojść do takiego poziomu, że pies to pies, a nie świnka.
Po co mi to? Ano po to, żeby nauka była łatwiejsza. Tak konkretnie nauka języków obcych
i nie dla mnie, a dla moich uczniów.
Wyobraźcie sobie, że Wasz mózg to samolot. Żeby samolot latał perfekcyjnie potrzebuje dwóch doskonałych pilotów – w tym przypadku lewej i prawej półkuli. Pilot „Lewa Półkula” – to intelektualista, który żongluje słowami. Pilot „Prawa Półkula” – to artysta, wirtuoz obrazu i przestrzeni. Ich współpraca zapewnia nam dotarcie do celu.
Krótko mówiąc: słowo plus obraz dają najlepsze wyniki kiedy chcemy coś przyswoić, najłatwiej jest nam to wtedy zapamiętać. Kucie na pamięć 50 słówek? Nie…
Opowiem wam o dwóch przypadkach gdy współpraca dwóch pilotów – dwóch półkul – zadziałała wyśmienicie.
Pierwszy z nich opowiedziała mi moja kursantka. Żeby zapamiętać słówko ‘fork’ (widelec) nauczycielka podpowiedziała jej, aby wyobraziła sobie je jako fokę z wbitym widelcem – śmieszne i drastyczne zarazem – ale DZIAŁA. I do tej pory pamięta co to jest ‘fork’.
Drugi przykład – wytłumaczenie uczniom takiego tworu, jakim jest czas zaprzeszły w języku angielskim – ciężki orzech do zgryzienia, zwłaszcza że nie mamy tego w naszym języku.
Wystarczył tekst o krowie, która wypadła z samolotu i zabiła wędkarza i teraz każdy pamięta na czym to zagadnienie gramatyczne polega. Przed oczami ma tę spadająca krowę, ale od razu kojarzy ją z zasadą. Najpierw wypadła krowa, później zabiła wędkarza.
Takie przykłady można mnożyć. Mój ulubiony to ‘sound and safe’ – pamiętam to słowo, bo mój mózg wymyślił sobie, że będzie je kojarzył z obrazem nuty pływającej w kole ratunkowym. Od tej pory ani razu go nie zapomniałam.
Nie ma nic gorszego jak kucie słówek na pamięć i to standardowe „3xZ” (zakuć, zdać, zapomnieć).
Pomyślałam sobie, że napiszę tego posta gdyż widziałam, że wielu z Was ma w planach solidnie zabrać się za naukę języków.
Ale nie róbcie sobie krzywdy metodą kucia na pamięć. Tak jak Pani Swojego Czasu mówi, że celów nie wykuwa się w betonie, tak z nauką języka też się nie da.
Naprawdę trzeba obudzić w sobie tych dwóch „pilotów” do pomocy.
Druga sprawa. Do takiej nauki świetnie sprawdzają się karteczki, a zwłaszcza te elektrostatyczne.
Ostatnio dyskutowałam z moimi uczniami na zajęciach o wpływie kolorów na nasze życie i pojawiło się nam nowe słownictwo. Przerzuciłam zatem wyrazy na karteczki, a że potrzebny jest drugi pilot – czyli wizualizacja, to Pan Mąż dopomógł z rysunkami (bo ja jestem na razie na takim etapie, że jak coś narysuję, to uczniowie usiłują zgadnąć „co artysta miał na myśli” 😀
Karteczki elektrostatyczne ze sklepu PSC są świetne, bo mogę z nimi robić wszystko: przeklejać je wszędzie, wymyślać tysiące ćwiczeń pobudzających do działania – jestem bardzo z nich zadowolona.
I taki właśnie sposób nauki Wam polecam. Czy jesteście Picassami, czy też nie.
A jeśli ktoś chciał by obserwować, co będziemy wyczyniać ze słowami, to zapraszamy na mojego Facebooka https://www.facebook.com/Angielskipelnapara/