To jej nie pomogło w rozmowie o pracę.

Gliwice, 9:15 rano. Sierpniowy poranek, temperatura około 25 stopni, dzień jak co dzień.
Magda dopijała swoją ulubiona kawę o smaku piernika i rozmyślała nad planami na weekend.  Nagle usłyszała wibrujący telefon na biurku. Na wyświetlaczu nieznany numer.

                „Czyżby RMF dzwoniło…? Może w końcu mi się poszczęści. Ale przecież ja nie wysyłałam żadnego smsa… Albo jednak nie odbiorę, pewnie to znowu jacyś telemarketerzy” – pomyślała. Znienacka w głowie zaświeciła jej się jakaś lampka. Przecież pół roku temu wysłała CV do pewnej firmy, w sprawie stanowiska, o którym zawsze marzyła. Przeciągnęła palcem po ekranie i odebrała połączenie.

                – Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Magdą Malinowską? – w słuchawce zabrzmiał sympatyczny damski głos.

                – Tak, przy telefonie.

                – Chciałabym panią zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną…

Magda wysłała swoje CV na wymarzone stanowisko sześć miesięcy temu i już dawno tym zapomniała, a tu taka niespodzianka.

                – …część rozmowy będzie prowadzona w języku angielskim… – usłyszała w pewnym momencie.
Rozmowa po angielsku?” – pomyślała, gdy dzwoniąca rozłączyła się po ustaleniu terminu spotkania.

Ostatni  raz na poważnie miała z czymś takim do czynienia w czasie studiów. Coś też tam pogadała będąc niegdyś za granicą. A to zamówiła jedzenie, a to zapytała o drogę… Nie było źle.
„Dam radę” – pomyślała. – „Ale zaraz, przecież nie spytają mnie jak zamówić pizzę po angielsku. W końcu nie startuję na stanowisko pizzożercy…”. Zastanawiała się przez dłuższą chwilę.

                „Rozmowa dopiero za tydzień, więc jest trochę czasu na podszkolenie się” – doszła w końcu do wniosku.
Zaczęła od wyszukania w Internecie interesujących ją ofert. Wszystko jak na tacy – „Szybka pomoc językowa”, „Pomożemy ci w nagłej sytuacji językowej”…  Po dwudziestu minutach wertowania ofert, wybrała jedno z kilku ogłoszeń, które ją najbardziej zainteresowało. Zadzwoniła. Lektorka po drugiej stronie wypytała ją dokładnie na czym polega jej problem.

                – Chcę poćwiczyć podstawowe zwroty związane z rozmową kwalifikacyjną, no wie pani – jakie są moje wady i zalety, dlaczego chcę pracować w tej firmie, itp. Myślę że to powinno mi wystarczyć… – wyjaśniła Magda.

Umówiła się na dwie lekcje. Szło nieźle. Z zajęć wychodziła później pełna optymizmu. Ćwiczyła także w domu, by niczego nie przekręcić.

                „Ta nauka nie była taka trudna…” – pomyślała na dzień przed rozmową. – „Dobrze się przygotowałam, jestem tego pewna. Językowa część powinna pójść gładko. Wszystkie zwroty mam perfekcyjnie opanowane”.

Jednak na miejscu już nie poszło tak gładko. Zapomniała o jednej bardzo ważnej rzeczy. Że mogli zapytać o coś więcej. No i, zgodnie z prawem Murphy’ego, zapytali.
– „Dlaczego wybrałaś ten kierunek studiów?”
– „Co byś zrobiła gdybyś wygrała milion dolarów?”

Dostała także tekst, krótki mail od klienta do przetłumaczenia.

Co te pytania miały  wspólnego z moim przyszłym stanowiskiem?” – zastanawiała się, wychodząc z rozmowy. Na to przygotowana nie była…

(…)

Jak myślisz, dlaczego rekrutanci zadali jej te pytania?

Powód jest bardzo prosty. Chcieli sprawdzić jaki naprawdę jest jej poziom języka angielskiego. Czy jej umiejętności pokrywają się z tym, co wpisała w CV?

Powiem Ci szczerze, że słyszę coraz więcej takich historii od moich kursantów.
Nie spodziewali się, że po drugiej stronie „mogą zapytać o coś więcej”. Myśleli, że dyplom ze szkoły językowej sprzed pięciu lat załatwi sprawę.

Nie mam nic przeciwko kursom „SOS” jeśli chcesz coś przećwiczyć, żeby czuć się pewnie.
Musisz jednak wiedzieć, że kilka, czy nawet kilkanaście zwrotów wykutych na pamięć nie wystarczy.  I na nic zda się wpisanie w CV poziomu B2, czyli wyżej średnio-zaawansowanego, jeżeli tak naprawdę się nim nie posługujesz. Wyjdzie szydło z worka i to prując go głośno.

Jeżeli wiesz, że lepsza praca lub awans wiążą się z bardzo dobrą znajomością języka obcego, to moja rada jest jedna: bierz się do roboty.

Czytaj, słuchaj, oglądaj, poszerzaj swą wiedzę.  Jeśli potrzebujesz, zapisz się na kurs.
Gdy Twoje podejście będzie się charakteryzowało systematycznością i wytrwałością, to dojdziesz do wymarzonego poziomu. I nie obiecam Ci, że będzie to za miesiąc, za pół roku, czy dwa lata. Jedni uczą się szybciej, inni wolniej. Jedni mogą poświęcić godzinę tygodniowo, inni cztery. Wierz mi, da się – trzeba chcieć.

 

Jako bonus mam dla Ciebie dziesięć zwrotów, które najczęściej mogą pojawić się w pytaniach podczas rozmów o pracę.

  1. What qualifications have you got for this job? – Jakie masz kwalifikacje na to stanowisko?
    qualifications – kwalifikacje
  2. Have you got any relevant experience? – Czy masz odpowiednie doświadczenie?
    relevant – odpowiedni, właściwy
  3. What personal qualities have you got that make you a good candidate?  – Jakie cechy charakteru czynią cię dobrym kandydatem?
    personal qualities – cechy osobowości
  4. What skills do you think are important for this job? – Jakie umiejętności są ważne dla tego stanowiska?
    skills – umiejętności
  5. What has been you greatest achievement? Co jest twoim największym osiągnięciem?
    achievement – osiągnięcie
  6. What are your ambitions for the next five years? – Jakie są twoje ambicje (cele) na następne 5 lat?
    ambitions – ambicje, dążenia
  7. What are you strengths?Jakie są twoje mocne strony?
    strengths – mocne strony
  8. Whar are your weaknesses?Jakie są Twoje słabe strony?
    weaknesses – słabe strony
  9. How do you deal with stress? – Jak radzisz sobie ze stresem?
    deal with... – radzić sobie z…
  10. What is the most difficult situation you have had to face and how did you deal with it? – Jaka jest najtrudniejsza sytuacja, z która musiałeś się zmierzyć i jak sobie z nią poradziłeś/-aś?
    to face – stawić czoła, zmierzyć się z czymś.

 

Chcesz więcej takich tematów? Daj znać w komentarzu.

 

Nie dokarmiaj strusia językowego w sobie.

Czyli 8 sposobów jak przestać się bać mówić

  Każdy z nas miał w swoim życiu moment, że bał się rozmowy w języku obcym. U jednych z czasem to mija u innych niestety dalej zostaje. W tym artykule pokażemy Ci 8 sposobów jak działać by nie dokarmiać w sobie strusia językowego.By nie chować głowy w piasek przez rozmową po angielsku, niemiecku czy w innym obcym języku 1.Staraj się oglądać filmy bez polskiego lektora. Jeżeli jesteś osobą początkującą, to polecam seanse z napisami, ale uwaga – angielskimi. Liczne strony internetowe do nauki oferują materiały na zróżnicowanych poziomach. Może na początku będzie trochę trudno, ale z czasem coraz więcej zaczniesz rozumieć. 2. Robisz rezerwację w hotelu za granicą? Zrób ją samodzielnie, nie proś po raz kolejny swojego partnera czy kolegi, aby Cię wyręczył. Wiesz doskonale, że strach ma wielkie oczy 3. Wynajmujesz prywatną kwaterę za granicą? Porozmawiaj śmiało z gospodarzami, zapytaj o lokalne atrakcje. To także świetna okazja żeby opowiedzieć coś o swoim kraju. 4. Wysyłaj pocztówki z zagranicy. Twoi znajomi na pewno się ucieszą, a Ty po raz kolejny przećwiczysz swój angielski, tym razem choćby kupując znaczek. Możesz też pisać do zagranicznych znajomych. Nie masz żadnego? Rozwiązaniem na to jest rada nr 5. 5. Znajdź obcojęzyczna grupę lub forum powiązane z twoimi zainteresowaniami. Pisz i pytaj. Na pewno nie będziesz jedyną osobą, dla której język angielski nie jest językiem ojczystym. 6. W czasie przyjęcia nie uciekaj przed chcącymi zagadać z Tobą obcokrajowcami. Próbuj. Oni na pewno Cię nie wyśmieją. A będą mile zaskoczeni np. Twoją radą czego warto skosztować a czego nie. 7. Przyszedł nowy, zamówiony ekspres do kawy, ale instrukcja jest tylko po angielsku? Nie kopiuj tekstu od razu do Google translatora. Spróbuj przeczytać tekst samodzielnie i zrozumieć z niego tyle ile tylko możesz. Gdy pojawi się jakieś trudniejsze słowo, zawsze możesz zerknąć do słownika online czy książkowego. 8. Działasz na Facebooku? Czy wiesz, że ten portal oferuje więcej opcji do wykorzystania kiedy przejdziesz na angielską wersję językowa? Spróbuj zacząć działać po angielsku.     I ostatnia rada na dziś. Działaj. Wybierz jeden sposób i zrealizuj go już dziś. Nie odkładaj na później.

Pełną parą na językowe szlaki

Cześć!

Mamy do Ciebie bardzo ważne pytanie. Jak się ma Twoja nauka angielskiego? Ślimaczy się, czyli goes at snail pace?

Kiedy ostatni raz zagadałeś do kogoś po angielsku? Pamiętasz tytuł ostatniego filmu, który udało Ci się obejrzeć bez lektora?

Uczysz się i uczysz, znasz już sporo słówek, ale  dalej chowasz głowę w piasek przed rozmową po angielsku? Do you bury your head in the sand?

Po pewnym czasie zaś stwierdzasz:  „A może odłożę to na inny termin? Nauka nie zając, nie ucieknie”.  If a task seems difficult, I’ll put it off, there’s no need to hurry.

Szef nie ściga, więc po co mi to teraz? Raz na dwa tygodnie starczy…

Wiesz co? Zła wiadomość: z takiego podejścia nic nie będzie.

Będziemy z Tobą szczerzy, samo się nie zrobi. Having high level of English doesn’t just happen overnight!

Albo weźmiesz się do roboty, albo nici z błyśnięcia angielskim przed znajomymi w czasie zagranicznych wojaży. Wóz albo przewóz. Sink or swim. Nie ma obijania się. Stop goofing off!

Przygotowanie się do rozmowy po angielsku na ostatnią chwilę – down to the wire – to zły pomysł.

To jak? Jedziemy z tą nauką?

Pewnie nam powiesz, że są ważne sprawy na głowie, takie jak rodzina, praca, a także czas na przyjemności. My doskonale o tym wiemy.

Ale jak nie teraz, to kiedy? Do dzieła! Let’s do it!
Cel nauki jest ważny – znajdź go i dąż do niego. Pursue your aim!
Działaj pełną parą. Full steam ahead! Nie na pół gwizdka – halfway.

Napisaliśmy ten tekst nie tylko po to, żeby Cię zmotywować do działania, ale także (a może przede wszystkim) aby zachciało Ci się wzbogacić swój angielski o kilka nowych wyrażeń związanych z działaniem.

Na tej stronie będzie się pojawiało więcej takich lekcji.  Chcemy Ci pokazać, że przyswajanie języka może być świetną przygodą, biegunowo odległą od wizji nudnych lekcji, jakie zostały Ci ze szkół.